Zdzisiek
Nowy
Dołączył: 06 Cze 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Wto 20:05, 12 Cze 2012 Temat postu: Optymalny rozwój, to rozwój z wykorzystaniem wszystkich tkwi |
|
|
Portiernia, styczeń 2003 r.
Optymalny rozwój, to rozwój z wykorzystaniem wszystkich tkwiących w społeczeństwie i gospodarce potencjałów.
Czy nie lepiej zamiast dążyć do unowocześniania gospodarki poprzez stosowanie drastycznych rygorów, nadludzkim wysiłkiem, kosztem wielkiej rzeszy rodaków rozszerzyć wewnętrzny rynek i pomóc im wyzwolić energię i pomysłowość, przy równoczesnym korzystaniu z dorobku innych społeczeństw i wpuszczaniu nowoczesności razem z zagranicznymi inwestorami? Trzeba działać wg maksymy: „Z kim przestajesz, takim się stajesz” ale przede wszystkim powinniśmy rozwijać się wykorzystując maksymalnie własny potencjał.
Najważniejszym instrumentem, za pomocą którego można wpływać na gospodarkę jest wg mnie kurs waluty (stopy procentowe) w powiązaniu z odpowiednią dystrybucją dóbr i rozkładem gospodarczych korzyści w społeczeństwie.
Rozwój gospodarki zależy od wykorzystania potencjału inwestycyjnego i potencjału pracy wszystkich obywateli.
Tak jak w licznej rodzinie jest trudno o to by żyło się dostatnio, gdy na jej utrzymanie pracuje tylko jedna osoba, łatwiej gdy praca dostępna jest większej liczbie osób, tak samo jest w społeczeństwie, wzrost dobrobytu możliwy jest wtedy gdy wykorzystuje się istniejące w nim potencjały. Osada wioślarska w której niektórym zawodnikom odebrano wiosła nie ma szans na płyniecie optymalnie szybko.
W naszym biednym zapóźnionym gospodarczo i cywilizacyjnie kraju nie wykorzystywanie potencjału ludzkiej pracy i skazywanie wielu obywateli na egzystencję na poziomie biologicznej wegetacji a niektórych na zupełne wykluczenie z obywatelskiej, państwowej wspólnoty jest nie tylko naganne etycznie ale jest i wielkim marnotrawstwem i hamowanie rozwoju.
Oczywiście pożądanemu ożywieniu gospodarczemu, powinno towarzyszyć unowocześnianie gospodarki, podnoszenie jej na wyższy jakościowy poziom. Zaspakajanie bieżących społecznych potrzeb musi iść w parze z unowocześnianiem gospodarki.
Musi być zachowana gospodarcza równowaga, ekonomiczny rozsądek.
Postawy skrajne: zbiorowego rozrzutnika i zbiorowego „kutwy” nie są postawami racjonalnymi,
Tam gdzie odpowiedzią na trudności gospodarcze jest nadmierne zwiększanie inflacji, gdzie ulega się zbyt łatwo społecznym żądaniom wzrostu płac i wpuszcza się zbyt dużo pieniędzy do obiegu i osłabia się ich wartość, tam następuje marnowanie ludzkiej pracy (przede wszystkim pracy prostej), „gospodarka się nie ceni”, produkowane są buble a nawet nikomu niepotrzebne towary, gospodarka jest też wykorzystywana przez inne gospodarki, z kolei tam gdzie dba się do przesady o moc pieniądza, gdzie lęk przed inflacją jest zbyt duży, gdzie „gospodarka się zbyt ceni” i jest za mało pieniędzy w obiegu następuje marnowanie potencjału ludzkiej pracy, ludzkich możliwości. Co prawda są bodźce do tego by gospodarka była bardziej innowacyjna, bardziej oprzyrządowana, by było w niej więcej myśli i usprawnień, to jednak staje się ona „okrojona” Duża część społeczeństwa nie korzysta z jej efektów lub korzysta w mocno ograniczony sposób. Trudny rynek daje możliwość wykazania się swoimi przymiotami: pracowitością, talentami, pomysłami itp. osobom w nim uczestniczącym- mającym pracę, nie daje jednak takich szans wielkiej rzeszy ludzi z niego wykluczonych.
Pieniądz nie powinien być ani zbyt trudny ani zbyt łatwy, powinien być „akuratny”. Cóż z tego, że przy silnej złotówce możemy za określony wkład pracy kupić więcej towarów zza granicy a nasze produkty uzyskują wyższe ceny i za sprzedaż naszych jednostkowych produktów możemy otrzymać więcej „zagranicznej” pracy zawartej w produktach kupowanych, skoro nie możemy tych produktów w dostatecznej ilości sprzedać i brakuje nam pracy i pieniędzy.
Niewątpliwie bardzo ważnym celem gospodarczej polityki powinno być dążenie do unowocześnianie gospodarki, jednak dbałość o podnoszenie jej jakości powinna iść w parze z troską o zaspokojenie przynajmniej podstawowych potrzeb wszystkich członków państwowej wspólnoty.
Wydaje mi się, że te prawa powinny być dla ekonomistów oczywistymi, że jest to ekonomiczne „ABC”, jednak tak nie jest. Mocno przesadne umacnianie złotego stało się u nas praktyką
Wymuszanie innowacyjności, wysokiej jakości i efektywności przyjęło u nas takie rozmiary, że spowodowało odwrotne do zamierzonych skutki, nie tylko spowodowało nieefektywność i stagnację gospodarki ale w niektórych dziedzinach cofnięcie w rozwoju a nawet zapaść. Zamiast nowoczesnych budowli, mamy ruiny.
Chyba lepiej byłoby gdyby zamiast wciąż, w krótkich odstępach czasu stosowanych bodźców antyinflacyjnych w postaci podwyższania stóp bankowych przez Radę Polityki Pieniężnej dano gospodarce więcej czasu na samoregulację. Nieustanne bodźce, podnoszenie w krótkich odstępach czasowych stopy procentowej przez Radę Polityki Pieniężnej i wzmacnianie złotego osłabiało skutecznie konkurencyjność naszej gospodarki, która wskutek tych ciągłych zakłóceń nie była w stanie uzyskać stanu równowagi
Zły, niesprawiedliwy podział dochodów i dóbr
Pochodną zbyt szybkiego i mocnego zbijania inflacji, zwłaszcza w kraju tak biednym jak nasz, są niesprawiedliwe płace i zła, bardzo niesprawiedliwa dystrybucja wytwarzanych przez gospodarkę dóbr.
Wzmacnia się złotego i utrzymuje równowagę popytowo- podażową kosztem ludzi ze społecznych dołów tworząc i poszerzając sferę ubóstwa, ograniczając dochody i popyt na dobra podstawowe. Ograniczanie popytu na dobra, które gospodarka jest w stanie wytworzyć ogranicza wytwórczość i hamuje gospodarczy rozwój, nie tylko pod względem wielkości produktu globalnego, ale pośrednio również rozwój jakościowy.
Nawet istnienie inflacji, nadwyżki popytu nad podażą nie musi oznaczać, że konsumpcja wszystkich obywateli jest nadmierna, że przekracza możliwości wytwórcze gospodarki. Może oznaczać nadmierną konsumpcję części społeczeństwa - obywateli najbogatszych, ale jednak drastycznie niesprawiedliwa dystrybucja dóbr występuje przede wszystkim przy zbyt trudnym pieniądzu.
Ogromnie niesprawiedliwa dystrybucja dóbr powoduje, że osoby najbogatsze konsumują produkty luksusowe ale też te najdziwniejsze często mało przydatne produkty zbytku i fanaberii a osób biednych i wykluczonych nie stać na zakup podstawowych produktów codziennego użytku.
Portiernia – czerwiec 2007
Uzupełnienie notatki: Jaka ma być ta gospodarcza równowaga?”
Jesteśmy krajem biednym na dorobku a zachowujemy się tak jakbyśmy byli krajem rozwiniętym.
Od 1989 roku chcemy umiejscowić nasz kraj w rzędach przeznaczonych dla krajów bogatych, chcemy mało pracując czerpać korzyści z pracy innych społeczeństw, chcemy konsumować produkty wytwarzane przez innych, a przecież jesteśmy krajem biednym i przyjęcie takiej postawy przynosi korzyści tylko mocno ograniczonej części społeczeństwa. Pozostała część może jedynie zaspokoić swoje potrzeby na bardzo niskim poziomie a wielu nie może zaspokoić nawet potrzeb podstawowych. Zachowujemy się tak jak kraje rozwinięte, które mają gospodarki wysokiej jakości, które za myśl naukową, technologiczną kupują pracę prostą innych społeczeństw. Jeśli się taką myślą nie dysponuje to kupowanie w nadmiarze pracy zawartej w zagranicznych produktach musi powodować zubożenie przynajmniej części społeczeństwa i musi spowodować ograniczenie rynku pracy. Ograniczając produkcję i eksport naszych produktów nie tylko nie czerpiemy jako społeczeństwo korzyści (czerpie je tylko część społeczeństwa), nie tylko nie mamy dostatecznie dużo pieniędzy z eksportu, to jeszcze ponosimy straty spowodowane wypływem z kraju kapitału do krajów w których praca jest tańsza a także straty spowodowane niedostatecznym wpływem do nas kapitału zagranicznego. Mamy zbyt drogą gospodarkę, zbyt drogi produkt krajowy w całości i zbyt drogą pracę, ale pracę drogą nie ze względu na wysokie zarobki pracowników ale ze względu na zbyt silny złoty. To, że prace kupują państwa bogate, rozwinięte jest zrozumiałe ale gdy pracę w ogromnych ilościach kupuje państwo takie jak nasze mało rozwinięte gospodarczo, w którym występuje ogromne bezrobocie jest czymś zadziwiającym.
Prawidłowe relacje walutowe są chyba równie ważne jak gospodarcze ustroje.
Ciężka praca, wykonywanie prac prostych i postęp wzajemnie się nie wykluczają.
Oczywiście rozwój nauki, myśli technologicznej, technicznej, organizacyjnej i doganianie pod tym względem państw rozwiniętych powinien być jednym z priorytetów polityki naszego państwa, tak abyśmy i my w coraz większym stopniu korzystali ze światowego podziału pracy i byli tego podziału beneficjentami.
Jednak nie możemy jako państwo dziś zachowywać się tak jakbyśmy już byli państwem rozwiniętym. Z troską o postęp powinna iść w parze troska o wykorzystanie tkwiącego w naszym społeczeństwie potencjału pracy. Nie powinniśmy bagatelizować potrzeby wykonywania pracy prostej. Pragmatycznego podejścia, dostosowywania się do aktualnej naszej sytuacji, do aktualnego miejsca na drabinie rozwoju nie można zastępować doktrynami, górnolotnymi hasłami, „bujaniem w obłokach”. Bez ciężkiej pracy odpowiadającej naszemu stopniowi rozwoju nie da się zdobyć środków na rozwój.
Inwestycje i koniunktura wewnętrzna i zewnętrzna powinny być ze sobą w równowadze
Państwa takie jak np. Japonia, Korea Południowa, a w ostatnich dekadach Chiny czy Indie wykorzystały globalizacje gospodarki i handlu i otwarcie się świata na ich produkty, wykorzystały możliwość sprzedaży pracy swoich obywateli do państw rozwiniętych. My w Polsce „wykorzystaliśmy” globalizacje do kupowania pracy za granicą.
To tworzenie warunków do eksportu własnych produktów i wykorzystanie potencjału pracy i zdolności naszego społeczeństwa powinno być motorem napędzającym inwestycje i rozwój. Tłamszenie eksportu i wewnętrznej koniunktury hamowało u nas inwestycje i rozwój.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|